Rezydencje

EineHexe

onieważ dawno nie grzebałam po domowych pieleszach cesarskiej pary, przyszedł czas ponownie zapuścić oczko na pokoje Najjaśniejszych Państwa. Tym razem, droga wycieczko, wpadniemy do zamku w Gödöllő, ulubionej węgierskiej rezydencji Sisi.

Tak pałac wygląda z lotu ptaka:

Tu mamy imponującą klatkę schodową.

A to mała jadalnia, gdzie zasiadano do posiłków w ścisłym gronie rodziny cesarskiej (oraz ewentualnie tych szczęścliwców, których akurat kopnął zaszczyt).

Przylegający do małej jadalni kredens. Tak, droga młodzieży, kredens to nie tylko mebel, ale także pomieszczenie, służące do przechowywania zastawy i bielizny stołowej, wyposażony częstokoć także w piecyk, do podgrzewania potraw. W końcu nie wypadało, żeby cesarz spożywał zdębiały obiad, niezależnie od tego ile się nań spóźnił.

Tu mamy wystawę garderoby Franciszka Józefa. Franz, jak widać, miał w tym względzie monotematyczne upodobania. Mundury, mundury, munduy.

Salonik Cesarzowej.

Gotowalnia Sisi. Piękne lustro, zdolne odbić nawet ciężarną słonicę.

Sala balowa.

Mniejsza Sala Koronacyjna. Na ścianie, proszę wycieczki, widziem obraz, przedstawiający koronację węgierską Sisi i Franza.

Gabinet Franciszka, na którym zakończymy dzisiejszą wycieczkę.

EineHexe

Dzisiaj, proszę wycieczki, zwiedzimy Achilleon na wyspie Korfu, który sobie była Sisi wybudowała i w którym dumała, siała szpan intelektualny tudzież pisała swe poezyje.

Achilleon od frontu.

Skromniutka klatka schodowa, na widok której Scarlett O'Hara najpierw oniemiałaby z zazdrości, a potem zaczęlaby suszyć Rhettowi głowę o remont Wink

Achilleon z lotu ptaka. I niech ktoś mi powie, że cysorz nie ma klawego życia...