Forum www.uwekroeger.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Elissabeth w sztuce

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.uwekroeger.fora.pl Strona Główna -> Elisabeth w kulturze
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
EineHexe
Uwoholiczka z misiem


Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 2297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: To tajemnica
Płeć: ona

PostWysłany: Wto 22:35, 03 Sie 2010    Temat postu: Elissabeth w sztuce

Dzięki drogiej Upiór Teatru dowiedziałam się, że w teatrze marionetek w pałacu Schonbrunn można obejrzeć przedstawienie o życiu Sissi, zatytułowane "Sisi's secret". Rzecz jasna marionetkowe.

Franz Josef i Elisabeth:



[link widoczny dla zalogowanych]


Tarara... Die Faden in de Haend...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
EineHexe
Uwoholiczka z misiem


Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 2297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: To tajemnica
Płeć: ona

PostWysłany: Pon 23:55, 03 Sty 2011    Temat postu:

Recenzyjka, którą rzuciłam także na mojego bloga.

Jako, że skutkiem pewnych okoliczności nabawiłam się lekkiej obsesyjki na punkcie Franza Josefa z rodziną, pilnie oglądam wszystkie filmy austriackim Habsburgom poświęcone, jakie nawiną mi się pod rękę. Przerobiłam zatem "Mayerling" z Omarem Sharifem, melodramatyczny do bólu zębów i żołądka, a potem sięgnęłam po dzieło nowsze, telewizyjny film "Kronprinz Rudolf", wyprodukowany w roku 2006. Miałam nadzieję, że twórcy współcześni zechcą zrezygnować z melodramatyzmu i cukru na rzecz jako takiego obiektywizmu i w miarę wiernego oddania skomplikowanej osobowości arcyksięcia. A Bogać tam.

Autorzy "Kronprinza..." pojechali stereotypem, zaczynając od obsadzenia w roli tytułowej niejakiego Maxa von Thuna, młodziana o świeżym obliczu, niewinnym wejrzeniu i często prezentowanym rozbrajającym uśmiechu.


Ten śliczny chłopiec prezentuje nam Rudolfa jako kobieciarza, owszem, ale przy tym głębokiego romantyka, uduchowionego bez granic i natchnionego idealistę, który światłym swym umysłem dostrzega w przyszłości wybuch I Wojny i usiłuje mu zapobiec. A przeciw niemu staje ograniczony i tępy jak pal cesarz Franciszek Józef, psychopatyczny militarysta cesarz Wilhelm, wredna i ograniczona arcyksiężna Stefania oraz pan Zło Wcielone, osobisty wysłannik Lucyfera, człowiek bardziej makiaweliczny niż sam Macchiavelli, pragnący wtrącić Austrowęgry na powrót do Średniowiecza, czyli graf Taaffe.

Ale zacznijmy od początku. Poznajemy oto Rudolfa jako młodziana wieżo wchodzącego w wiek dojrzały, romansującego sobie z Heleną Vetsera. Tenże młodzian na polecenie swego mentora, a zarazem malarza, Hansa Canona, przywdziewa zgrzebne szaty i udaje się na ulice Pragi, słuchać co mówi lud. W wolnych chwilach Rudi rozdaje także chleb biednym dziatkom, istny Jezus Chrystus von Habsburg po prostu.Rzecz jasna widziana w zaułkach bieda porusza wrażliwą duszę następcy tronu, a ponętna córka piekarza porusza także coś w arcyksiążęcych spodniach. Słuchający ludu i piekarzówny Rudolf poczyna pisać sążniste epistoły do wiedeńskiej gazety prowadzonej przez jego przyjaciela, Szepsa, tymczasem rodzice piekarzówny odkrywają romans i dzieje się tragedia. Pospiesznie wysłana na wieś i wydana za mąż piekarzówna usiłuje uciec, przeziębia się i umiera w szpitalu, z Rudolfem szlochającym przy jej łożu. W tym momencie nie wiedziałam co mam zrobić, śmiać się w głos, zapłakać nad tym melodramatycznym gniotem, czy rzucić laptopa i uciec z krzykiem.

Dalej fabuła prowadzi nas przez koleje życia Rudolfa, starannie izolowanego od polityki przez, rzecz jasna, demonicznego grafa Taaffe, dyskretnie manipulującego cesarzem. Rudolf gada rzeczy, których by się towarzysz Gierek nie powstydził, oburza się, że niedobrzy doradcy nie dają jego ojcu rządzić, zasypując go bzdurnymi papierami do wypełnienia, a trzymając z dala od rzeczywistych problemów, chadza do burdelu (w którym najczęściej uprawia działalność pisarską albo gra w szachy), żeni się ze Stefanią, która z mety okazuje się tępą idiotką, zdolną tylko do robienia mężowi kolejnych awantur... Nade wszystko zaś nasz biedny Rudi prowadzi nader burzliwy związek z tatusiem, który mało, że go nie rozumie, co jest zgodne ze stanem faktycznym, ale do tego poniża Rudolfa przy każdej okazji, odmawia mu jakichkolwiek talentów, a do tego daje pomiatać następcą tronu innym, z Mrocznym Grafem T. na czele.

Mroczny Graf zaś nieustająco knowa przeciw Rudolfowi i nasyła nań nagłupszych szpiegów jakich zrodziła C-K Monarchia. Panowie otóż snują się za arcyksięciem krok w krok wcale się nie kryjąc, a za to ziając śledzonemu niemalże w kark. Na ten przykład podczas supertajnej randki Rudiego z Mary Vetsera, gdzieś w parku, Herr Meissner stał sobie piętnaście metrów dalej, pod drzewkiem, gapiąc się na księcia jak sroka w gnat i notując z takim zapałem, że nieledwie dym mu leciał ze stron kajetu. Brakowało tylko wielkiej tablicy ze strzałą wycelowaną w wysłannika Mrocznego Grafa i napisem "Ein Spion hier". Co śmieszniejsze drogi Rudi, mimo iż zdarzyło mu się zżymać na to, ze jest śledzony z rozkazu Taaffe, przez większość czasu zachowuje się tak, jakby oczywistych działań Herr Meissnera i jego kolegów nie dostrzegał i na przykład idzie sobie z kapusiem na ogonie knować spisek przeciw cesarzowi. Po czym jest oczywiście niezmiernie wstrząśnięty, gdy Mroczny Graf pokazuje mu notatki szpiega, na dowód, że wie o wszystkim.

A mroczność Grafa przekracza wszelkie granice. Taaffe jest wręcz tak mroczny, że światła same gasną na jego widok, śnieg czernieje, a świeżo uprana bielizna żółknie z wrażenia. Jest obrzydłym konserwatystą, któremu oczy znacząco ciemnieją, gdy wymawia słowo "liberałowie", z lubością produkuje ustawy, zmuszające dzieci do pracy i jest zagorzałym orędownikiem sojuszu z Niemcami, za wszelką cenę. Najdosłowniej za wszelką cenę, bo kiedy Stefania rodzi dziecko, Taaffe niedwuznacznie sugeruje, że jeśli będzie to syn, trzeba będzie coś z tym zrobić. bo przecież Rudolf ani jego potomkowie, jako profrancuscy liberałowie na tronie zasiąść nie powinni. Na szczęście rodzi się córeczka, więc nie wiemy co Mroczny Graf planował uczynić. A że jest bezwzględnym zamordystą, nie mogło być to nic dobrego. Rozbawiła mnie scena, kiedy Taaffe sugeruje, że należałoby zamknąć gazetę Szepsa, za publikację artykułów Juliusa Felixa, pod którym to pseudonimem ukrywał się, rzecz jasna, arcyksiążę. Cesarz upomina wtedy premiera, że w Austrowęgrzech takich rzeczy się wszak nie robi, nie to prawo, nie ten obyczaj. Mam rozumieć, że Herr Minister - Präsident Taaffe, od wielu lat piastujący w C-K Monarchii najwyższe urzędy państwowe, nie znał realiów kraju, którym rządził? Zaiste, Mroczny Graf musiał być niewiele inteligentniejszy od własnych szpiegów.

Jedyną osobą która jako tako rozumie polityczne plany Rudolfa, jest Sisi, darząca syna czułością i doradzająca mu ucieczkę z kraju (genialny plan, nie?). Tylko Sisi widzi zagrożenie wielką wojną oraz konieczność reform, tudzież pochylenia się z troską nad ludem, reszta dworu jest w czambuł ślepa, albo mroczna. Bo też twórcy nie potrafili się powstrzymać, żeby nie odmalować cesarzowej jako niemal świętej, uciśnionej dworskim życiem, wrażliwej istoty. Ktoś podsunie kubełek?

Ale ale, mamy przecież w tym wspaniałym dziele także wątek cudownej, romantycznej miłości między Rudim a Mary Vetsera. Baronównę poznajemy tu jako malutką dziewczynkę, którą Rudi widuje przy okazji flirtów z jej matką, potem jako dziecię nieco większe, maniakalnie zbierające wszelkie wycinki i inne ciekawostki na temat Rudolfa. I zapewniające arcyksięcia, że kiedyś zostanie najlepszym i najkochańszym cesarzem wszechczasów. Więcej lukru naprawdę chyba się nie dało wcisnąć. Dziewczę rośnie, obsesja wraz z nim, aż wreszcie wyrasta na mdłą, romantyczną firanę, której wszystkie kwestie obracają się dookoła Rudolfa i wielkiej miłości do niego. Na nic innego w mózgu Mary już nie ma miejsca.


Muszę stwierdzić, że tendencja do robienia z Vetserówny firany drażni mnie tak samo, jak przerabianie Rudolfa na czułego romantyka. Baronówna, choć obsesję na tle Rudiego miała potężną, rasowa psychofanka po prostu, była jednak energiczną, żywiołową dziewczyną o gorącym temperamencie, gotową nawet rodzinie cesarskiej skakać do oczu. Z całą pewnością nie ograniczałaby się do stania i łzawego spoglądania na wyrządzającą jej przykrość osobę.

No ale cóż, mamy Mary - firanę i Rudolfa, uduchowionego księcia i mamy wielką miłość między nimi. Objawiającą się głównie pleceniem melodramatycznych i łzawych andronów, od słuchania których było mi zdecydowanie niedobrze. Wyobraźcie sobie na przykład, że pewnego pięknego dzionka Mary i Stefania przychodzą do Rudiego jednocześnie. Rudi wpada rozamorowany do przedpokoju, widzi żonę i kochankę, zastyga jak posąg, robi się niemiło. Dochodzi do wymiany zdań między arcyksiężną i baronówną, w trakcie której Stefania przypomina uprzejmie, że w obliczu Boga to ona jest żoną Rudolfa, czy książę tego chce, czy nie. Na co Mary, z okiem stosownie łzawym i wejrzeniem jagnięcym wali następującą kwestią: "Czy w oczach Boga nie liczy się tylko miłość?" To prawie dorównuje wildhornowskiemu "Czemu mnie tak nienawidzisz?", pytaniu, które Vetserówna w musicalu zadaje Stefanii.

No i tak wygłaszają te wzniosłe bzdury ( w tym filmie nie ma ani jednego normalnego dialogu, ani jednej naturalnie brzmiącej kwestii), Rudolf niknie w oczach, Mroczny Graf udaremnia mu wszelkie plany, tatuś nie kocha, a żona jest wredną zołzą, której nie pozwalają mu się pozbyć. Arcyksiążę postanawia zakończyć żywot, Mary, przejrzawszy zamiary księcia, w trakcie wsiadania do powozu, mającego ją odesłać z Mayerlingu do Wiednia, wpada z powrotem do zameczku i domaga się, żeby ją też kropnął, albowiem żyć bez niego nie może. No to co miał chłopina zrobić? Kropnął.

Po czym dowiadujemy się (nie wprost), że przez Mrocznego Grafa, który doprowadził Rudolfa do samobójstwa, wybuchła I Wojna Światowa. Tak, to jest właściwa chwila by wykonać facepalm.


Reasumując, nie polecam tego filmu nikomu. Jest ckliwy do bólu, nudny, jak przemówienie w sejmie, pełen nieprawdopodobieństw i czystych idiotyzmów wysokiej klasy. Co oznacza, że na porządny portret filmowy arcyksięcia Rudolfa przyjdzie jeszcze trochę poczekać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.uwekroeger.fora.pl Strona Główna -> Elisabeth w kulturze Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin